» Blog » Ostatni występ La Rita del Payasso, Raport nr 1
04-08-2012 15:21

Ostatni występ La Rita del Payasso, Raport nr 1

Odsłony: 1

Ostatni występ La Rita del Payasso, Raport nr 1
Jak zapowiedziałem będę raportował przebieg kolejnej mojej mini-kampani, tym razem toczącej się na karaibach o której wstępnych założeniach można dowiedzieć się ( tutaj).

Do pierwszej sesji doszło całkiem niedługo po stworzeniu postaci i okrętów. Przyznam szczerze, że przygotowanie jakiejś fabuły było dla mnie dużym wyzwaniem bo nigdy nie prowadziłem "morskich" przygód poza jedną, totalnie nieudaną przygodą w NS: Piraci. Starałem się znaleźć jakieś inspiracje w posiadanych podręcznikach. Na początek przejrzałem Warhammera II edycje gdzie mogły pojawiać się jakieś informacje o Norsmenach itd. Ale wszystkie ciekawe elementy już kiedyś wyeksploatowałem, więc zacząłem grzebać po innych książkach. W końcu znalazłem coś co wydało mi się być niezłe na pierwszą sesję wprowadzającą bo zawsze interakcję z pierwszymi BNami co wciągnie graczy w scenariusz i pozwoli też przeprowadzić pierwszy pościg na zasadach z wersji Deluxe. Scenariusz o który oparłem całość to "Knajpa jakich tysiące" z dodatu Krew i Rdza do NS. Zmieniłem tylko Cyngla na Sztyleta (co na sesji mi się kilka razy pomyliło), a strażnik teksasu został hiszpańskim oficerem. Żołnierze Posterunku stali się złodziejami pracującymi dla grupy korsarzy znanych jako Szerszenie, a Molocha zastąpią krwawi piraci słynnego Czarnego Psa. Ale przejdźmy już do konkretnego opisu.

Okręt BG zawitał w porcie w Santa Loca (uwaga, wszystkie miasta w kampani totalnie zmyślone), porcie słynnym z tego, że przyjmuje każdego, więc często roi się tutaj od przemytników, piratów i innych typów spod ciemnej gwiazdy. BG zlecili swojej załodze załadowanie zakupionych zapasów na okręt i oczyszczenie go, a sami postanowili posiedzieć w gospodzie i wypić trochę rumu. Towarzystwo w przybytku sporo, nawet dość tłoczno. Ale czas leci na rozmowach, do czasu aż Morgan nie poczuł, że musi odwiedzić wychodek (w końcu anglik nie nasikałby po prostu na ścianę!). Tutaj czeka go niespodzianka, bo w wychodku, we własnych wymiocinach leży sobie trup o zielonej twarzy. To skutecznie odebrało kapitanowi chęć na sikanie. Wrócił do gospody, o fakcie poinformował Charo (nie pij nic!) i poszedł poinformować o fakcie właściciela. Ten wyraźnie spanikował i pobiegł do kibla przez kuchnię. Nie zdążył jednak, bo z dworu rozległ się krzyk w stylu "Ej, co ty robisz z tym trupem?!". Obecność trupa ściągnęła uwagę sporej ilości gapiów, w tym głównie gości lokalu. Wszyscy widzą jak facet ciągnie trupa do kuchni. Pada sporo oskarżeń, aż w końcu z tłumu występuje facet który pod płaszczem trzyma przynajmniej sześć pistoletów i właśnie jeden z nich przystawia do czoła karczmarza, "Chciałeś nas otruć, sukinsynu". Niespodziewanie płaszcz rozpina kolejny człowiek, odsłaniając hiszpański mundur i stając w obronie karczmarza, do czasu aż sprawa nie zostanie wyjaśniona. Więc pat.

Tutaj wkraczają BG z propozycją, że ściągną ze swojego okrętu łapiducha, który sprawę sprawdzi i oceni czy facet naprawdę jest otruty, a później przebada gości w barze. Morgan na wszelki wypadek do baru kazał wejść też trzem swoim muszkieterom.

W czasie gdy medyk oglądał zwłoki, BG, hiszpański oficer, oraz Sztylet (zabijaka, który chce odstrzelić truciciela), przesłuchują barmana, który przyznaje się, że on nikogo nie chciał otruć. Kiedyś uratował zmarłego przed śmiercią głodową, ale w zamian chciał od niego dożywotniej przysługi. Otóż barman kupował mięso i warzywa najgorszej jakości i najpierw testował to na denacie i dopiero gdy ten to zniósł bez wymiotów i sraczki – podawał taki towar gościom. Tym razem jednak mięso musiało być bardzo kiepskie. Z resztą lekarz potwierdził, że zmarły musiał jeść od wielu miesięcy największy syf jaki tylko można było podać człowiekowi. Oficer postanowił karczmarza aresztować, ale Sztylet stanął w jego obronie (dzięki niemu zdechł jakiś pajac, a nie my!). Kolejny pat, ale tym razem BG stanęli po stronie Sztyleta. Poirytowany oficer wyszedł z zajazdu, i gdy ludzie zaczęli się rozchodzić lekarz poinformował Morgana, że w żołądku zmarłego mogła być trucizna, ale nie ma pewności.

Kapitan postanowił kontynuować śledztwo. Wypytał karczmarza o ostatnie dostawy i dowiedział się, że dzisiaj jacyś obcy handlarze sprzedali mu praktycznie za darmo zdechłą krowę. Chciał ją dzisiaj podać, ale najpierw podał porcję swojemu pomocnikowi i poczekał na skutek... widać śmiertelny. Morgan zaczął padać kawał mięsa i uznał, że w ciele musi być bardzo silna trucizna, czyli śmierć nie była przypadkowa...

W tym czasie Charo rozmawiała z gośćmi w barze i przypadkiem podsłuchała dwójkę ludzi, którzy poddenerwowani twierdzili, że to Czarny Pies może być w okolicy. Gdy dwójka BG spotkała się wymienić informacjami nagle... eksplodowała cała ściana, a do karczmy wpadły strzały. Ci którzy przeżyli pierwszą salwę pochowali się za stoliki, a przez dym do środka wbiegłu kilku ludzi. Trójrożne kapelusza i ciężkie płaszcze ze stojącymi kołnierzami, które zasłaniają twarz. Ich wygląd był o tyle istotny, że tak właśnie noszą się ludzie Czarnego Psa.

Rozległa się strzelanina, a w zasadzie rzeź bo jedynie BG oraz Sztylet jakoś się bronili. Sztylet błyskawicznie zabijał kolejnych wrogów, podobnie jak salwa ludzi z załogi La Rita del Payasso. Dzięki Charo kilku ludzi po prostu nagle umarło, a jeden wręcz zają się żywym ogniem, a Morgan za pomocą fiolek z gazem usypiającym zdołał załatwić napastników atakujących od kuchni. Jasne jednak stało się, że budynek jest otoczony. W całym tym zamieszaniu do BG podczołgała się dwójka ludzi, których wcześniej podsłuchała Charo. "Zabierzcie nas stąd, na wyspę 80 km na północny zachód, płacimy dwa tysiące funtów". W całej tej strzelaninie BG wytargowali dla siebie dodatkowy tysiąc. Ale nie ma wyboru, trzeba uciekać w górę schodów, próbować zeskoczyć na stajnię i zwiać do portu. Morgan chciał zabrać ze sobą Sztyleta, ale nie było na to czasu. Szaleńcza ucieczka pod ostrzałem wroga. Niestety ze skokiem nie poradził sobie jeden z towarzyszy BG. Był już stary i ten skok był dla niego zbyt dużym wyzwaniem. BG widzieli tylko jak jeden z ludzi Czarnego przeszywa go na wylot rapierem.

Ale udało się dotrzeć do portu i przygotować okręt do odpłynięcia. Gdy odbijali od portu widać było, że ludzie Czarnego też wbiegają na jeden z okrętów i niedługo wypłyną. To była dobra okazja aby przetestować nowe zasady Pościgu. BG próbowali wciągnąć okręt pościgowy między skały i tam Morgan chciał wrzucić do wody beczki ze starym prochem które po zapłonie miały zrobić zasłonę dymną. Byłoby nieźle, ale niestety sternik piratów nie okazał się byle kim. Za to kilka celnych strzałów z jedynej armatki la Rity i tak zmusiło krwiożerczy pościg do odwrotu.

BG nad ranem spokojnie zawinęli do ukrytego portu, który okazał się należeć do Szerszeni, niewielkiej floty korsarzy, którzy pracują dla Hiszpanów. BG po rozmowie z ich kapitanem zgadzają się przyjąć dodatkowy tysiąc w zamian za milczenie. Połowę tych pieniędzy wymieniają na największą armatę jaką korsarze mieli na stanie.

Tak kończy się sesja.

Ogólnie wypadła pozytywnie moim zdaniem. BG w kilka godzin zyskali sympatyków (Szerszenie, Sztylet) oraz wrogów (hiszpański oficer Salum oraz Czarny Pies). Niestety początek sesji był trochę niepewny, bo gracze nie mogli się zdecydować na żadne działanie. Gracz prowadzący kapitana wprost zapytał "co on będzie miał z tego, że pomoże którejś ze stron". Na szczęście wyjaśnienie w logiczny sposób, że oni też mogą być zatruci sprowokowało BG do wciągnięcia się w aferę.

BG chyba średnio przypadła do gustu nowa mechanika pościgów. W starej jasno były pokazane odległości, tutaj dochodzi do sytuacji, że ktoś nie może dogonić cię przez 4 rundy, a nagle w 5, ostatniej okazuje się, że może ci zrobić abordaż. Sam z resztą zastanawiam się czy poprzednia mechanika pościgów nie była atrakcyjniejsza. Póki co jednak zdecydowałem się jeszcze potestować obecną. I ciężko podjąć mi decyzję, która była lepsza.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.